Bez Rąk, Bez Nóg, Bez Wymówek - Polish Success Centre
Podróż w Kierunku Marzeń i Sukcesu – Poznaj Historię Piotra
August 26, 2016
Heart and Mind Festival
September 12, 2016
Pokaż wszystko
życie bez ograniczeń 2

(130905) -- SINGAPORE, Sept. 5, 2013 (Xinhua ) -- Australian Nick Vujicic swims in the SEA Aquarium in Singapore's Resorts World Sentosa, Sept. 5, 2013. Nick Vujicic, born without limbs, is known as a speaker who gives motivational speech worldwide. He will give his "No Limits with Nick Vujicic" talk in Singapore on Sept. 7. (Xinhua/Then Chih Wey) ****Authorized by ytfs****

Dzisiaj podzielę się z Tobą niewiarygodną historią z mojego życia. Dam cząstkę siebie.
To zdarzenie miało miejsce ponad rok temu. Zmieniło życie – moje oraz wielu innych osób.
I wiem, że znacząco wpłynie też na Twoje.

Zanim jednak to nastąpi opowiem ci o pewnym urządzeniu. Ma ono związek z tym co
wydarzy się później.
To urządzenie to Generator wymówek.
Wiele osób ma zainstalowane to urządzenie w swoim wnętrzu. Zadaniem generatora wymówek jest tworzenie długiej listy
rzeczy nie mających prawa się udać. Jest jeszcze dodatkowa funkcja. Uzasadnianie – dlaczego coś miałoby się nie udać.
I to na wiele sposobów.

Żeby lepiej zobrazować działanie tego urządzenia opowiem Ci pewną historię.

Prawdopodobnie znasz kogoś, jedną lub więcej osób, które mają otwarty umysł.
Są kreatywne, lubią planować i wymyślać różne rozwiązania. Mają pasję, którą chcą realizować.

Pewnego pięknego, słonecznego majowego popołudnia spotkałem się z moim dobrym znajomym Andrzejem.
Gość, który urzeka swoją otwartością i błyskotliwymi pomysłami. Przy tym, zdaniem wielu kobiet, jest diabelnie przystojny. Dodam tylko, że bardzo lubi nawiązywać nowe znajomości.
Umówiliśmy się w Sabor Mineiro Cafe. Brazylijskiej kawiarni, która słynie z niepowtarzalnych smaków i aromatów. Bardzo polecam to miejsce:)

Pogoda była świetna, promienie słońca ładowały mnie energią w czystej postaci. Jednocześnie czułem orzeźwiający
delikatny wiatr , który był zdecydowanie lepsza opcją niż klimatyzacja w lokalu. Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz.
Zamówiłem latte. Akurat wprowadzili do menu nowy smak. Andrzej, postawił na klasykę. Zamówił podwójne espresso.
A serwują tam naprawdę świetne espresso.

Kelnerka, bardzo ładna zresztą, przyniosła nasze zamówienie, wręczając nam z uśmiechem filiżanki z kawą.
Dla mnie latte o nowym aromatycznym smaku. Dla Andrzeja kopiące podwójne espresso. Życzyła nam smacznego i udanego dnia.
Bardzo miłe uczucie. Dobrą energię i nasze nastroje, zdecydowanie wzmacniał unoszący się zapach świeżo palonej, brazylijskiej kawy. Tego aromatu nie da porównać się z niczym.

Spróbowałem swojej kawy. Łyk po łyku, zacząłem delektować się smakiem. Andrzej skosztował swojej.
Zatraciłem się przez moment w tym aromacie. Kątem oka zobaczyłem jednak, że on nie delektuje się tak samo jak ja.
Zauważyłem, że jest mocno podekscytowany. Właściwie,był wręcz nakręcony. Jego stan w połączeniu z podwójnym espresso… Mieszanka wybuchowa.
I rzeczywiście, przez moment byłem przekonany, że facet wybuchnie.
– Widzę, że chodzi Ci po głowie jakiś pomysł. I prawdopodobnie zaraz mi o nim opowiesz – zaśmiałem się.
I wiesz co? Zgadłem.

Pomysł na biznes za 1 000 000.00 GBP do wzięcia.

Andrzej zaczął, cały czas pełen energii i zapału.
– Mam świetny pomysł na biznes. Wymyśliłem wyszukiwarkę firm zajmujących się cateringiem dietetycznym. Ale nie tylko cateringiem. Obszerna baza, restauracje, sklepy i inne firmy ze zdrową żywnością. Na początku myślałem o takim serwisie,
gdzie w jednym miejscu znajdziesz firmy – restauracje, bary – dostarczające zdrową żywność. Znajdujesz sobie taką miejscówkę najbliżej domu.
Albo gdzieś dalej, bo na przykład bardziej odpowiada Ci ich menu.

Słuchałem z zaciekawieniem, bo to naprawdę świetny pomysł. Zdrowe nawyki żywieniowe są dzisiaj ogromnie ważne.
Kiedy dbasz o swoje zdrowie, kondycję, czy też sylwetkę, również sfera Twoich aktywności – w relacjach, biznesie,
zyskuje zdrowy wymiar. Zapamiętaj to.
A teraz, wróćmy do Andrzeja i jego pomysłu.

Dalsze spotkanie przebiegało w miłej atmosferze. Opowiadał o tym jak chce rozwinąć ten pomysł.

Ludzie potrzebują teraz dostępu do zdrowej żywności. Zmienia się ich świadomość.

Zobacz, coraz mniej ludzi je fast foody. Już nawet burgery robią z warzyw. I to się ludziom podoba. Raz, że nowe. Dwa – zdrowe.
A na mojej stronie znajdą sobie nie tylko miejsce, gdzie wyskoczą na zdrowego burgera. Jeśli na przykład nie mają czasu sami przygotowywać zdrowych posiłków, „klik” i mają namiary na firmę. Dostają 3-4 posiłki dziennie, zawsze z samego rana.
I w ten sposób, mają swoją konkretną i zdrową dietę na cały dzień. – kontynuował.

Rzeczywiście, muszę się zgodzić, posiłki pudełkowe są coraz bardziej popularne. Wygodne, wspomagające zbilansowaną dietę.
– Wiem już jak to wszystko poukładać, zobaczysz stary, to będzie mega projekt.
Andrzej brzmiał pewnie. Wiedziałem, że rzeczywiście ma w głowie ten plan.
W tak miłej atmosferze czas szybko płynie.

Żegnamy się, umawiamy na kolejne spotkanie.
Emocje towarzyszyły Andrzejowi do ostatniej sekundy. Szczerze mówiąc, mnie też się udzieliły. Zapewnił mnie, że na następnej kawie, pokaże mi już wstępny projekt strony, strategię działania. Minęło kilka tygodni.
Próbowałem złapać się z Andrzejem, spotkać. Pogadać. Niestety, ciężki temat. Chłopak zabiegany, zajęty.
Było to dla mnie zrozumiałe. Pochłonął go nowy projekt. Sam świetnie znam to uczucie. Wiedziałem, że przyjdzie w końcu moment spotkania. A wtedy dowiem się, jakie efekty ma Andrzej i co już zrobił w kierunku realizacji swojego nowego przedsięwzięcia.
No cóż. Nie uwierzysz co wydarzyło się potem…

Wiesz, ja sam wielokrotnie znajdowałem się w takich sytuacjach. Stawałem przed rożnego rodzaju wyzwaniami. Podejmowałem ryzyko i działałem.

Tak naprawdę, w przyszłości bardziej będziesz żałować tego, czego nie zrobiłaś/zrobiłeś mając daną okazję, niż tego co się wydarzyło. Nawet jeśli jakieś przedsięwzięcie kończy się rezultatem innym niż zakładasz, zawsze jest to lekcja, inwestycja, kolejne doświadczenie, pomost do zbudowania sobie jeszcze większej motywacji do realizacji celów.
A jaką lekcję wyciągniesz z braku działania?
Żadnej. Stojąc w miejscu tylko zwiększasz szanse na to, że życie dosłownie przebiegnie obok Ciebie.

A teraz opowiem Ci o wydarzeniu, które jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym, że ograniczenia istnieją wyłącznie w naszym umyśle.

Przeżyłem coś, co – dosłownie – zwaliło mnie z nóg.  30 kwietnia 2015 roku, Stadion Inea.
Domowa arena poznańskiego Lecha. Na trybunach 25 tysięcy osób. Wśród nich ja. Przede mną scena, na której właśnie oglądałem wystąpienie jednego z najlepszych mówców świata – Less’a Browna.
Finałowe wystąpienie i wjeżdża na scenę wyczekiwany i po raz pierwszy w Polsce

Nick Vujicic. Człowiek urodzony bez rąk i bez nóg.

Pomyślisz teraz pewnie – Ale dramat! Musi być mu w życiu cholernie ciężko.
Czytaj dalej, przekonasz się, jak bardzo się mylisz. Poznasz teraz historię człowieka, który pokazał, że ręce i nogi wcale nie są potrzebne, aby zostać pilotem samolotu.
I z absolutnie szczerym uśmiechem, witać pasażerów wchodzących na pokład…
Pokażę Ci i poczujesz, że warto zainteresować się jego osobą.

Człowiek urodzony bez rąk i nóg. Jednocześnie, absolutnie i szczerze kochający swoje życie. Ten facet nauczył się wszystkiego, co robią „normalne” osoby. Nauczył się chodzić. Nauczył się pisać. Mało tego… Ile razy zdarzyło Ci się odwlekać ruszenie tyłka z kanapy, żeby pouprawiać jakiś sport?
Nick gra w golfa, w piłkę nożną. I coś, co jest dla mnie absolutnym hitem – surfuje. Śmiga po falach, ciesząc się każdą, najmniejszą nawet sekundą tego, co robi w życiu.

Jeździ po całym świecie. Pokazuje, czym jest w życiu brak ograniczeń.

A jeśli jakieś istnieją, to tylko i wyłącznie w Twojej głowie. Tak jest, w ich powstawaniu ma swój czynny udział korzystanie z generatora wymówek. Im częściej go używasz, tym więcej razy dojdzie do głosu. Im częściej go posłuchasz, tym więcej okazji stracisz. Przypomnij sobie, co chwilę temu pisałem o okazjach. I zapamiętaj.

Uwaga, teraz będzie się działo! Kiedy Nick wyjechał na scenę w Poznaniu na specjalnym wózku, dostał mega owacje. Jeszcze nawet nie zdążył dobrze się przywitać. To, co stało się później… było dla mnie jedynym w swoim rodzaju przeżyciem. Niepowtarzalnym.

Zaczął opowiadać swoją historię. O tym, jak inne dzieciaki w szkolnych latach, wytykały go palcami. Jak uważały za dziwaka i niekoniecznie miały ochotę się do niego zbliżać. Nie mówiąc już o tym, żeby w jakiś sposób się zaprzyjaźnić.
Później opowiedział o tym, jak uczył się kolejnych rzeczy. W tym, jednej z najważniejszych. Akceptacji tego, jakim się jest. Kiedyś Nick powiedział:
„Zrozumiałem, że jestem dokładnie taki sam jak inni. Po prostu nie mam rąk i nóg.” – to zdanie, które przypominam sobie często. Tobie też radzę wziąć je sobie do serca.

DSC08574

Nick Vujicic zrozumiał jeszcze jedną rzecz. Pojął, że warto dzielić się swoimi przemyśleniami z innymi ludźmi. I po prostu zaczął realizować ten cel. Dzisiaj ma na swoim koncie występy na scenach wszystkich kontynentów.
Opowiadał o swoim życiu, inspirował i motywował już miliony widzów, słuchaczy. Osób zdrowych, a także niepełnosprawnych. Odwiedził ponad 57 krajów. Spotkał się osobiście z ponad 6 milionami słuchaczy. Odbiorców. Ludzi, którzy chcą słuchać jego słów
i czerpać od Nicka inspirację.

Wiesz za co podziwiam Nicka? Za to, że każdego bez wyjątku, traktuje jednakowo. Podziały? Dla niego nie istnieją. Tak jak ograniczenia.

Dziś Nick ma się świetnie. Niedługo, 4 grudnia – skończy 33 lata. Pomyślisz pewnie, że czuje się samotny. Nic podobnego.
W 2012 Nick wziął ślub z piękną kobietą Japonką – Kanae Miyaharą. Dzisiaj są szczęśliwymi rodzicami 2 synów Kiyoshi’ego i Dejana. Co ciekawe, Nick w trakcie swojego wystąpienia wypowiedział słowa, które wprawiły mnie w osłupienie.
W kwietniu ubiegłego roku, podczas gdy przemawiał w Poznaniu, żona Nicka spodziewała się drugiego dziecka.
Nigdy nie zapomnę momentu, w którym padły te dwa zdania.

– Moja ukochana żona Kanae i ja, spodziewamy się drugiego dziecka. –
W tym momencie cały stadion, cała zgromadzona publiczność, zaczęła bić Nickowi brawo.
Ale uwaga, kolejne zdanie.
– Żona mówi już o trzecim dziecku… Nie wiem tylko, czy wystarczy nam rąk, żeby to ogarnąć.

Nawet sobie nie wyobrażasz, jaka reakcja zapanowała na widowni. Było mnóstwo śmiechu. A Nick jest taki, że kiedy publiczność się śmieje, on jest jeszcze szczęśliwszy. I z jeszcze większą pasją opowiada dalej historie.
Wracając – tymi dwoma zdaniami dał mi jasny przekaz. Pokazał bardzo wyraźnie, jak ogromny ma dystans do siebie. Jeszcze większy niż czułem to na kilka minut wstecz.
Taki dystans, którego, mam wrażenie – brakuje wielu osobom.
Nawet tym, które urodziły się w pełni zdrowe, z rękami, nogami. I takie, którym nauka chodzenia oraz innych podstawowych czynności, przysporzyły znacznie mniej trudności. Nick potrafi napisać swoją lewą stopą na komputerze – 40 słów na minutę.
Sam mówi, że po dwóch kawach, ta liczba zwiększa się aż do 53 słów. Zastanawiasz się jak to robi? W takim razie, koniecznie
weź udział w najbliższym spotkaniu z Nickiem – 1 października w Krakowie.

To człowiek o ogromnym sercu i jeszcze większym dystansie do siebie. Jeszcze jeden dowód.
Nick Vujicic przed swoim wystąpieniem był gościemw programie TVN. Na pytanie czy denerwuje się przed wystąpieniem, on tutaj, tam 25 000 ludzi, odpowiedział:

– Ręce mi się nie pocą, kolana mi się nie trzęsą…

Na stadionie, podczas wystąpienia Nicka, były momenty zabawne. Były też takie, w których energia szybowała pod chmury.
Choć nie brak było też takich, gdzie górę brało wzruszenie i refleksje. Mógłbym opowiadać o tym, co się działo i napisać
jeszcze wiele stron. Ale powiem Ci jedno. To po prostu trzeba przeżyć. Słowa nie są w stanie oddać panującej tam atmosfery.Kompletnie. Kiedy doświadczysz, poczujesz taką energię, wtedy w pełni zrozumiesz o co chodzi.
Czego z całego serca Ci życzę.
Uczestnictwo w wizycie Nicka Vujicica wspominam jako jedno z najciekawszych i najgłębszych zarazem doświadczeń, wpisanych w moją życiową historię.

Po evencie byłem przekonany, że Poznań już niczym mnie nie zaskoczy. Jak bardzo się myliłem.

Dzięki temu, że byłem wtedy w Poznaniu, stała się jeszcze jedna niewiarygodna rzecz.
Wróciliśmy ze stadionu do hotelu. Szybka kolacja i do pokoju.
Wchodzimy do windy a tam… Nick Vujicic. Okazało się, że nocujemy w tym samych hotelu. Kilka zdań, krótka rozmowa.
Kiedy powrót? Nick powiedział, że wyjeżdża rano. Winda się zatrzymała, krótkie pożegnanie.
Wróciliśmy do naszego pokoju. Dzieci po całym dniu wrażeń poszły spać.
Ja z Anią zasnąć nie mogłem. Zbyt wiele emocji krążyło wraz z naszą krwią. Krótkie spojrzenie, porozumienie bez słów. Ok, zróbmy to 🙂
Dzieci zostały w pokoju z babcią a my udaliśmy się do holu hotelowego przy recepcji.
Wiesz co zrobiliśmy?

Wystąpienie Nicka pokazało nam, że nie ma ograniczeń, wszystko jest w naszym zasięgu.

DSC08516

 

Mając to na uwadze usiedliśmy w holu i zaczęliśmy rozmawiać. Przez całą noc. Postanowiliśmy poczekać do rana i spotkać się jeszcze z Nickiem. Podziękować mu osobiście za to co dał. Za to że dał nam cząstkę siebie. Godziny płynęły. To naprawdę świetne,
poruszające uczucie – usiąść tak z ukochaną osobą i spędzić całą noc na rozmowach.

Kilka minut po 5 rano, poruszenie na recepcji. Przed hotel podjechał samochód. W windzie pojawił się Nick. Podeszliśmy do niego. Nie wiedziałem kompletnie co powiedzieć, gdy nagle przez głowę przeszła mi pewna myśl. Niczym błysk pioruna
podczas burzy. Przywitałem się z Nickiem po serbsku. Wiedziałem, że z pochodzenia jest Serbem.
Znajomość serbskiego została mi z czasów, gdy pierwszy raz walczyłem za ojczyznę. To było w Kosovie w 1999 r.
Ujrzałem zdziwienie Nicka gdy zwróciłem się w jego ojczystym języku. Porozmawialiśmy z nim kilka minut, w międzyczasie przechodząc na angielski. Nick zaproponował zrobienie wspólnego zdjęcia.

14257615_299523137071110_7948485915100160345_o
Były przytulańce, pożegnanie.
I słowa Nicka „Do zobaczenia”. Dla mnie nie było to grzecznościowe Do zobaczenia.
Byłem absolutnie przekonany, że jeszcze się spotkamy, że nasze drogi ponownie się przetną.

Po tym spotkaniu oko w oko z najbardziej pozytywnym człowiekiem świata, cieszę się jeszcze bardziej na myśl o kolejnym. A im bliżej 1 października, tym bardziej moja radość rośnie. Nick Vujcic po raz kolejny przyjeżdża do Polski.

Tym razem, przemówi i zainspiruje tysiące osób w Krakowie. Miejsce: Tauron Arena. Obecność: OBOWIĄZKOWA!

Zapraszam Cię do obejrzenia video, które specjalnie dla Polish Success Centre
przygotował Organizator wydarzenia – Łukasz Milewski z Milewski & Partnerzy.

 

Zanim spotkamy się 1 października w krakowskiej Tauron Arenie, jest jeszcze jedno wydarzenie.
Już 10 września, poprowadzę wraz z Marcinem Pałągiewiczem i Jake Smolarkiem pewne bezpłatne potkanie. Spotkanie,na którym usłyszysz inspirujące historie i jeszcze więcej powodów, dla których warto poznać  Nicka w Krakowie.

http://bit.ly/zyciebezograniczenlondyn

Ważna rzecz. Będzie z nami jeszcze ktoś. Jak myślisz, o kim mowa?
O Andrzeju 🙂  Jak bardzo ciekawi Cię jego dalsza historia, co stało się z jego świetnym biznesem? Dowiedz się już teraz.
Tak jak wspomniałem wcześniej…

Pewnej soboty całkiem przypadkiem spotkaliśmy się na ulicy.

Powiedziałem – Andrzej, przerwa. Siadamy i opowiadasz – nalegałem. To co opowiedział
Andrzej, kompletnie mnie zszokowało. Miejsce to samo co ostatnio – Sabor Mineiro Cafe.
Zauważyłem nawet tę sympatyczną kelnerkę, która obsługiwała nas poprzednio. Moje zaciekawienie sięgało horyzontu.
Czym też przyszły król branży dietetycznej uraczy mnie w swojej opowieści?
– Jak tam, gotowy na podbój rynku, świata i okolic?

I tu padło zdanie, którego się kompletnie nie spodziewałem.
Do tego stopnia, że oblałem się kawą, gdy je usłyszałem.

– Nie, wiesz odpuściłem to. Bo wiem, że to po prostu nie ma prawa się udać – powiedział z przekonaniem. Bo…
U Andrzeja zaczęła się praca generatora wymówek na pełnych obrotach. Z domieszką nagłego daru jasnowidzenia 🙂
Prawdę mówiąc, przebił samego wróżbitę Macieja, z jego słynnym „Ja myślę, że Pani wie o czym ja mówię”.
Po tym zdaniu, widzowie na linii zawsze przytakiwali. Ale co tam Maciej. Andrzej – ten to dopiero sobie wywróżył…
– Mam obawy, i jak tak zacząłem się zastanawiać, serio nic z tego nie będzie.
No bo posłuchaj…- A zaczął opowiadać po kolei o tym, co odwiodło go od projektu strony:

– Może ktoś już wpadł na podobny pomysł?
– Być może moda na zdrowe odżywianie przeminie tak szybko jak się pojawiła?
– Czy są w ogóle osoby, którym będzie potrzebna taka strona?
– A może na tym biznesie wcale nie da się zarobić?
– Może to po prostu kolejny głupi pomysł?

Lista „efektów” pracy generatora bywa oczywiście dłuższa. Do tego doszedł jeszcze sztab doradców dookoła. ekspertów, którzy nie jeden upadający biznes w życiu już widzieli. W takich sytuacjach, nasuwa mi się tylko jedno pytanie: Skąd wiesz?

→ czy sprawdziłeś, że ktoś już to zrobił?
→ czy masz taką orientację w trendach, że możesz przewidzieć co i kiedy będzie modne?
→ czy sprawdziłeś, zapytałeś ludzi o opinie, o to co sądzą na temat danego rozwiązania?
→ skoro w ogóle nie zacząłeś wprowadzać w życie i monetyzować tego biznesu, na jakiej
zasadzie zakładasz, że nie będzie zyskowny?
→ skąd wiesz, że pomysł był głupi? Ktoś ci to powiedział? Czy tylko sam sobie wmówiłeś?

Trzeba weryfikować swoje plany, sprawdzać je w praktyce. Przychodzi mi do głowy podział, który gdzieś kiedyś rzucił mi się w oczy. Podział na „thinkers” –  tych, co są specami w planowaniu; i „doers” – tych, którzy jak coś sobie wymyślą, realizują to.
Ale temu zagadnieniu poświęcę miejsce w innym, oddzielnym artykule.

Wracając do odkładania, do odpuszczania. Zapytałem wcześniej czy znasz takie osoby? Takie, które lubią odłożyć coś na – zaraz, za chwilę, i moje ulubione – „na jutro”? A może część tej historii dotyczy Ciebie?

Jedni całe życie szukają okazji i nie znajdują nic. A inni – sami stwarzają sobie okazje/możliwości. Ponadto świetnie chwytają te, które przychodzą i „pukają do drzwi”. Następnie potrafią przekuć je w sukcesy. Na różnych polach działania.

Czasem motywacja do działania i chęć zrobienia pierwszego kroku, idą w parze z poznaniem odpowiednich ludzi. Odpowiednich, czyli takich, którzy uwielbiają działać. Podejmować nowe wyzwania. Zarażać swoim entuzjazmem i energią.
A przede wszystkim, totalnie odpuścić sobie korzystanie z generatora wymówek.

Wiem, że gdy spotyka się grupa ludzi z takim nastawieniem, później powstają rewelacyjne plany i projekty. Mało tego, ich realizacja zaczyna się już na poziomie relacji nawiązanej na pierwszym spotkaniu. I to jest kolejny argument, bezdyskusyjnie
potwierdzający, że 10 września musisz się z nami spotkać w Londynie. Jeśli chcesz się dzielić swoim doświadczeniem – rewelacja. Jeśli przychodzisz po inspirację, chcesz coś zmienić i szukasz kierunku, w którym popędzisz do przodu – świetnie.
Nasze spotkanie będzie wyjątkowe. Jak bardzo?
To już zależy od tego, czy będziesz z nami. Bo jeśli tak, zapowiada się energia, niespotykana dotąd w Londynie.
A nawet w żadnym innym miejscu w UK.
Nasze spotkanie jest bezpłatne. Przyjdź i przekonaj się jak bardzo kilka godzin jest w stanie zmienić Twoje życie.

Dołącz do nas, kliknij tutaj.

Czekam na Ciebie, przyłącz się i przyjdź na nasze ekscytujące spotkanie w Londynie.
Zapraszam w imieniu Polish Success Centre oraz Milewski & Partnerzy.

Do zobaczenia,
Krystian Zawistowski