Często jest tak, że nasza karma jest pewnym determinantem tego, co spotkamy na swojej drodze. Nie zawsze więc mamy wpływ na to, kogo spotkamy. Za to możemy mieć znakomity wpływ na to, jak spotkanie przebiegnie. W tym miejscu nasze wybory i poczynania mają ogromne znaczenie. Również nasze codzienne decyzje to miejsce dla popisu naszej wolnej woli – bo karmę można przekształcić lub przerobić, jednak zwykle do tego potrzebne jest wyrwanie się (bądź kogoś) z powtarzalnych schematów.
Jak więc przebiegają nasze relacje z ludźmi w zależności od karmy? Jak z karmą pracować i co ona przynosi ? Aby to wyjaśnić podzieliłem na określone poziomy relacji karmicznej – im wyższy poziom, tym silniejsza/większa karma.
Poziom karmiczny 0.
Zdecydowana większość naszych powiązań z ludźmi znajduje się właśnie na tym poziomie. Na najgłębszym poziomie wszyscy jesteśmy połączeni – jednak w praktyce indywidualnego, ludzkiego życia, jesteśmy w stanie budować relacje z bardzo ograniczoną liczbą ludzi. Całej reszty po prostu nie znamy.
Brak powiązań karmicznych z drugim człowiekiem oznacza brak przyciągającej, duchowej siły. To jednak nie blokuje możliwości spotkania czy zbudowania relacji. Jest to ta przysłowiowa czysta karta (lub prawie czysta), którą przyjdzie dopiero nam zapisać.
Przeszłość karmiczna na poziomie 0.
Jeśli spotkamy człowieka, z którym na starcie czujemy jedynie obojętność lub neutralność, to najprawdopodobniej nie mamy z nim powiązań karmicznych z przeszłości. Oznacza to mniej więcej tyle, że ani na duchowym ani na ludzkim poziomie nie mieliśmy się okazji wcześniej spotkać (w innych życiach). Jeśli zaś się spotkaliśmy, to jedynie mijając się obojętnie, nie wchodząc w interakcję.
Istnieje jeszcze jedna, dużo rzadsza przyczyna istnienia zerowego poziomu karmicznego → istniała kiedyś aktywna relacja karmiczna, jednak to co było do wzajemnego przepracowania, zostało przepracowane. W tej sytuacji możemy do drugiego człowieka czuć czystą, neutralną, pozbawioną namiętności więź.
Relacje poziomu 0.
Gdy nie czujemy dodatkowego „napędu karmicznego” to rzadko mamy ochotę na większą interakcję z drugim człowiekiem. Mimo wszystko, przecież jakoś powstają te nowe relacje… I powstają one zwykle z poziomu materialnego. Jesteśmy sąsiadami, chodzimy do tej samej szkoły, razem pracujemy – spotykamy się przy przeróżnych czynnościach. Z czasem, wraz ze wchodzeniem w interakcję, powoli buduje się więź międzyludzka. Dodatkowe czynniki zewnętrzne mogą spowodować, że przejdziemy na stopę koleżeńską. Może w pracy będziemy mieli wspólny projekt do wykonania, a może spotkamy się z kolegą ze szkolnej ławki na boisku, a może wspólne wyjście na imprezę zacieśni więzy ? Opcji jest niezliczona ilość. Najczęściej jednak połączenie materialne powstaje w wyniku jakiejś zbieżności celów lub zainteresowań. Naturalnie, możliwa jest też opcja odwrotna – czyjaś obecność może nam bardzo przeszkadzać w realizacji celu i wtedy też zbudujemy relację, z tym, że wrogą.
Relacje powstające na bazie zerowego poziomu karmy zwykle są w miarę jednoznaczne. Jest jasne, czy z kimś się kolegujemy, przyjaźnimy bądź adorujemy. Zwykle też jest łatwiej o jasny podział ról i obowiązków. Uczciwy i niekarmiczny dla nas człowiek to bardzo dobry kandydat na partnera biznesowego – naturalnie pozostający dość formalny, wzajemny stosunek jest świetnym narzędziem do uzyskania efektywnej pracy. Jeśli jednak któraś ze stron zapragnie relację ową przesunąć na stopę przyjacielską, a może i dalej – wtedy zaczyna się kotłowanina. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że ludzie się zaprzyjaźnią. Wtedy jednak cały układ wymaga przeformowania – inaczej będzie generować cały szereg nieporozumień, szczególnie gdy jedna strona będzie pragnęła zacieśniać więzy, a druga wręcz przeciwnie.
Związki na poziomie karmy 0.
Długoterminowe związki rzadko pozostają na poziomie karmy zero. Brak karmicznego ciśnienia pozwala jednak na w miarę zdrową, a czasem wyrachowaną ocenę sytuacji. Gdy nie działa karma, wtedy ludzie dopasowują się o wiele sprawniej pod względem fizycznym, intelektualnym i społecznym. Wzajemna atrakcyjność na tych płaszczyznach jest wytaczającym paliwem do powstania iskry namiętności. Ten zapłon wystarcza, aby relacja trwała jakiś czas. Później, gdy już zaczyna opadać namiętność budzi się codzienność. Istnieją trzy najczęstsze rozwinięcia tego scenariusza. Pierwsze, to zauważenie przez obie strony, że tak naprawdę nie czują, aby ich coś więcej łączyło – rozchodzą się mniej lub bardziej pokojowo, bez odciskania jakiegoś większego piętna na swoich życiach. Drugi i chyba najczęstszy scenariusz, to jednak stopniowe zbudowanie zależności relacyjnej wystarczającej aby wytworzyła się jakaś więź karmiczna → w tym momencie zaczynają już obowiązywać reguły pierwszego poziomu karmicznego. Trzeci scenariusz to wersja, gdzie wzajemny ogień zgasł, lub nigdy go tak naprawdę nie było, a mimo wszystko ludzie pozostają razem – czy to ze względów formalnych (małżeństwo), materialnych (np. wspólny kredyt), społecznych (np. opieka nad dziećmi) czy innych. Mimo wszystko taka sytuacja utrzymywana dłużej prawie zawsze wymusi powstanie karmicznej więzi. Czasem to będzie więź podporządkowania, a czasem się okaże, że uda się jednak stopniowo zbudować relację opartą na miłości, trosce i odpowiedzialności.
Miłość na poziomie karmy 0.
W zakresie relacji partnerskich bardzo trudno o prawdziwą i głęboką miłość, gdy karma pozostaje na poziomie zerowym. Możemy zbudować silną więź emocjonalną, jednak nie podparta głębszym połączeniem duchowym z czasem odczuwana jest jako pustka. Pustka ta zwykle zaczyna coraz bardziej przejmować relację, aż wreszcie rodzi się chłód i obojętność. Na całe szczęście wcale tak nie musi się zadziać. Także i w tym wypadku jest możliwy „awans” na poziom pierwszy.
Do tego istnieje jeszcze jedno zjawisko. Miłość bez „karmicznego paliwa” może być miłością bardzo czystą. Taka ‚akarmiczna’ miłość to miłość uniwersalna. Uwielbienie i szacunek do wszystkiego, co żyje. Jest to też zdolność do empatycznego postrzegania świata i ludzi w czysty, neutralny (nie obojętny) sposób. Chociaż emocje naturalnie będą towarzyszyć temu odczuciu, to przestają być filtrem postrzegania. Taki stan odbioru mamy niezwykle rzadko jako ludzie, jeszcze rzadziej występuje on w relacjach partnerskich. Gdy jednak udaje się komuś ten stan osiągnąć, to jest to jedno z najcudowniejszych odczuć jakie może towarzyszyć człowiekowi.
Dusza a zerowy poziom karmy
Warto zaznaczyć, że zerowy poziom karmy w tym wypadku to poziom karmy (napięcia) wobec czegoś/kogoś – a w zasadzie brak napięcia. Jeśli więc nasza dusza ma wobec kogoś brak karmy, to nie oznacza, że cała nasza dusza jest „dobrze przepracowana”. Oznacza to dosłownie brak tematu z daną osobą.
Zwykle dusze, aby w pełni rozkwitnąć, potrzebują zaangażować się w „karmiczną grę”. To jest niejako taka szkoła dojrzewania (nie jedyna możliwa). Tym samym bardzo trudno ocenić, czy dana dusza nie wchodzi w określoną relację, bo jeszcze do niej nie dojrzała, czy może ma już to ma za sobą i tego nie potrzebuje. Tak czy inaczej, brak karmy daje dużo swobody. Osobowość wcielona z duszy mającej mało karmy będzie zwykle radosna, pełna entuzjazmu i idealizmu. Zaznaczam ponownie – poziom „przepracowania duszy” jest niezwykle trudny do określenia z ludzkiej perspektywy → subiektywnej i ograniczonej. Mało karmy wobec przestrzeni Ziemskiej oznacza więc, że albo wcielaliśmy się już tutaj bardzo wiele razy i mamy treści tej przestrzeni dobrze wyrównane, albo też dopiero rozpoczynamy swoją przygodę z przestrzenią ziemską. Ten czy inny scenariusz średnio świadczy o samej dojrzałości duszy. Karmiczny poziom na Ziemi oznacza dokładnie karmiczny poziom na Ziemi – ostrożnie ze zbyt daleko idącymi wnioskami.